szklanenegatywy.pl Audioprzewodnik po "Szlaku bez końca" Galeria zdjęć  west

- Tak naprawdę to myśmy powinni wygrać z drużyną Artystów, gdyż obie bramki strzelili nasi ludzie - śmieje się Zdzisław Krupa, dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji.

Pan Zdzisław mówi o meczu piłkarskim - zresztą kolejnym ciekawym wydarzeniu po niedawnej Lidze Mistrzów Oldbojów - jaki rozegrała drużyna Aktorów scen polskich z reprezentacją Babimostu. Spotkanie miało oczywiście charakter rozrywkowy, ale stadion zapełnił się do ostatniego miejsca na krytej trybunie. Ba, miejsc jest ponad 500, a tłum wyglądał na co najmniej tysięczny.

Powodem takiego zgromadzenia było nietypowo obchodzone Święto Lotnictwa. W Babimoście, gdzie lotnicy stacjonowali wiele lat po II wojnie, gdzie nadal (choć na potrzeby cywilne) czynne jest lotnisko, taka impreza jest właściwie coroczną normalnością.

Pamiętają o tych, co zginęli

- Nasz pomysł był taki, żeby zaprosić lotników z Przylepu, z Aeroklubu Ziemi Lubuskiej, z pokazami przelotów dla mieszkańców - wyjaśnia płk Alfred Hajduła. Kiedyś dowódca jednostki, dziś prezes miejscowego koła Związku Żołnierzy Wojska Polskiego. Koło bowiem również świętowało - mianowicie 35-lecie swego istnienia. To osobiste święto koła zaplanowano właściwie w dwóch częściach. Drugą pod koniec sierpnia. Koło Związku Żołnierzy Wojska Polskiego liczy 131 członków. - Wśród nich są także żony i wdowy byłych żołnierzy - powiedział płk Alfred Hajduła.

Uroczystości Święta Lotnictwa rozpoczęły się w sobotę, 20 sierpnia, na skwerze w dawnych granicach jednostki wojskowej, dziś miejskim. W formie pomnika stoi tutaj samolot ćwiczebny, a obok umieszczono obelisk z przeniesioną (z byłej jednostki wojskowej) tablicą poległych w czasie pełnienia służby żołnierzy, pilotów. Służyli oni w nieistniejącym już od dawna szkolno-bojowym pułku lotnictwa. Zginęli w latach 50., 60., 70. i 80., aż do rozwiązania pułku na początku lat 90. To piękne, że ich coraz już starsi koledzy - emeryci pamiętają o tych tragicznych śmierciach. Nazwiskach wyryte są na płycie.

Ożywiające pomysły

A potem niespodzianka. Jak wyjaśniają prezes Hajduła i burmistrz Bernard Radny, doszli wspólnie do wniosku, że warto to Święto Lotnictwa jakoś zmienić, wzbogacić, przyciągnąć publikę nie tylko wojskową. Stąd część druga, już bardziej rozrywkowa, imprezy, zaplanowana późnym popołudniem. To wspomniane przez pułkownika pokazy lotnicze i mecz piłkarski. Artyści kontra piłkarze gminy Babimost. Pokazy oznaczały pojawienie się na niebie sporego „grata”, czyli AN 2, który przeleciał parę raz w huku nad murawą, a także dwie Cesny 152 kręcące się między chmurami w parze. Uchwycenie ich to było trudne zadanie dla fotoreporterów, ale niektórym ujęcia się udały.

Lecz to, co spowodowało zapełnienie jedynej w Regionie Kozła krytej trybuny do ostatniego miejsca (a jest ponad 500 miejsc - przypominamy) był ów mecz. Przyjechali ze stolicy aktorzy. Starszym osobom - jak niżej podpisany - ich nazwiska nie mówiły nic. Ale młodzież szalała, ba, także mamy i ojcowie owej młodzieży.

Celebryci

Raptem w Babimoście zrobiło się światowo i celebrycko. Gdy aktorzy, kabareciarze wychodzili na płytę, żeby zagrać obległy ich tłumy łowców autografów i amatorów zdjęć z tzw. gwiazdami. Byli to aktorzy znani przede wszystkim widzom seriali i ludycznych programów telewizyjnych.

- Co z tego, że drużyna Artystów wygrała, jeśli obie bramki strzelili nasi - ciągnie swój wywód Zdzisław Krupa. - Pierwszego gola strzelił nasz człowiek wypożyczony do aktorów, Patryk Janeczek. To syn Andrzeja Janeczka, piłkarza i trenera Klonu Babimost, który grał w tym meczu po naszej stronie. A drugi gol to był samobój Andrzeja Rakowskiego.

Zatem choć mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla zespołu Artystów, to bramki strzelali wyłącznie babimojszczenie.

Franciszek Stroiński